Od sasa do lasa, czyli od platonicznej miłości...
Moje miłosne uniesienie trwało jeden dzień… Zrobiłam pierwszy krok w stronę swojego szczęścia i cudownej miłości. Dostałam subtelnego kosza, więc mój miłosny zawód był kontynuacją i trwa do teraz. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, wiadomo. Jak sobie z tym poradzić? Wsadzić w coś ręce. Niestety jest to frustrujące, bo nawet jeśli zrobisz już wszystko, to możesz osiągnąć satysfakcję w 99%, co nie daje Ci stuprocentowej satysfkacji i stąd frustracja. Robisz świetne rzeczy, realizujesz się, chodzisz z głową w chmurach, a dla kogo ta piękna uśmiechnięta twarz? Dla niego!!! Nie możesz oszczędzić sobie słuchania ”Fight for This Love” z myślą o nim i fantazjowania, że właśnie o jego miłość walczysz cały czas, wypruwając sobie flaki dla własnego szczęścia. Oszukujesz tylko siebie, ale to jest zapisane we krwi, bo to są emocje- to co nas odróżnia od warzyw.
Luźno sobie myślę, bardzo luzacko. Niestety- moja ściśnięta wyobraźnia potrafi wykrzesać z siebie tylko myśl o nim i obrazek jego cudownego miasta, domu i okolicy. Sielankowy obraz. To już zakrawa na plany na przyszłość: wyprowadzić się w góry, pod sam las, mieć piękny dom z piękną łąką i tarasem, na którym można wypić rano kawę ze swoim ukochanym, podczas gdy dzieci budzą się do życia w swoich rozkosznych łóżeczkach. Chciałabym wszystkim powiedzieć, że to bujda, że wolałabym zrobić karierę i podróżować pierwszą klasą w każde możliwe miejsce, zamawiać kayak for one i pić drinki z palemką. Ale to nieprawda. Kocham obraz, który jawi się w mojej głowie, a jest tak przejrzysty, jak gdybym wiedziała, że taka właśnie jest moja przyszłość, zupełnie jakbym ją znała i tylko na nią czekała.
Oczywiście, gonią mnie teraz nowoczesne czasy i nawet czasem staram się iść równym krokiem, ale nie bardzo mi to leży. Jakoś tak lubię ten spokój, lubię zajmować się ogródkiem jesienią, kiedy trzeba zgrabić liście i latem, kiedy trzeba się przejść po ogrodzie i obejrzeć w jakim stanie są kwiatuszki. Nowoczesne czasy i konwenanse XXI wieku to jednak temat na cały wpis...
P.S. Nie poddam się bez walki, spróbuję jeszcze raz :)
Dodaj komentarz